Ile w Barcelonie jest Pies, ile wygraliśmy? Oto są pytania.

Odsłony: 8815

W niedzielny wieczór 11 września grupa chórzystów spotkała się w Szkole Muzycznej na rondzie, aby po raz ostatni wypróbować utwory konkursowe na wrocławskiej ziemi. Pogoda postanowiła przygotować nas do hiszpańskich upałów. Po wyczerpującej próbie AC stwierdziło, że jest już gotowe na konkurs i może wreszcie jechać na długo oczekiwany pobyt w Hiszpanii!!! Z masą bagaży udaliśmy pod wzgórze Andersa. I rozpoczęliśmy rozwiązywać odwieczny wyjazdowy dylemat, co zapakować do bagażnika, a co będzie niezbędne podczas dłuuugiej podróży??

Podróż trwała całą noc i przed południem- pierwszy przystanek- malownicza miejscowość we Francji - Colmar. Zmęczeni po całonocnej podróży wyruszyliśmy na podbój miasta! Zachwycaliśmy się domami z pruskiego, intrygowały nas kanały w mieście przypominające włoską Wenecję, a dech w naszych piersiach zapierało ukwiecone centrum miasta.

I oto nagle naszym oczom ukazała się piękna zabytkowa KARUZELA!!! I ot, każdy miał okazję spełnić dziecięce marzenie.

karuzela

Po kolejnej całonocnej podróży wreszcie dojechaliśmy do Lloret de Mar. Po zakwaterowaniu pierwszym obowiązkowym punktem była kąpiel w Morzu Śródziemnym.

A wieczornym obowiązkiem była próba generalna, bo przecież kolejnego dnia główny punkt wyjazdu: KONKURS!!!

W dniu konkursu, jeszcze przed przesłuchaniami czekał nas pochód ulicami Lloret, gdzie nasze piękne AC Słowianki i równie przystojni AC Słowianie dzielnie reprezentowali nasz chór.

I nagle nadszedł dłuuuugo wyczekiwany moment przesłuchań konkursowych. W pięknym zabytkowym kościele wykonaliśmy utwory folklorystyczne, a po nich nastąpiła nieoczekiwana przerwa. W Lloret się śpiewa, pogrzeb, się śpiewa, normalka. Na szczęście Ś.P. nieboszczyk raczej nie miał na złe, że zakłócamy jego święty spokój i raczej sprzyjał nam, więc w mistrzowski sposób po pogrzebie udało nam się zaśpiewać utwory o tematyce sakralnej. Na wyniki musieliśmy czekać jednak 3 dni - do soboty. Kolejnego dnia jednak nie zwalnialiśmy tempa. Po przedpołudniowym plażowaniu czekał na wyjazd do BARCELONY! A wieczorem koncert w gotyckiej katedrze św. Eulalii. Przed koncertowa próba na ulicach katalońskiej stolicy przysporzyła nam sporej widowni :).

Następnego dnia, ot niespodzianka, znów wycieczka do Barcelony. Jednak tym razem był to czas na zwiedzanie. Także Sagrada Familia, oryginalne domy Gaudiego, ogrody Gaudiego i wiele, wiele innych miejsc „zostało zwiedzone” przez Ars Cantandi.

Więc ile w Barcelonie jest pies?

 

I oto nadszedł wyczekiwany moment: WYNIKI!!! I… jak to, jak się stało, że Ars Cantandi znowu WYGRAŁO!? W obu kategoriarich - muzyka skaralna i folk zdobyliśmy ZŁOTE DYPLOMY, a nasze wykonanie muzyki sakranlej zdobyło pierwsze miejsce!!!

Po ogłoszeniu wyników miała czekać na nas hiszpańska fiesta, no ale cóż, nawet w Hiszpanii pogoda potrafi płatać figle, więc w deszczowej aurze wróciliśmy świętować… na plaży :)

Pobyt w Lloret de Mar mógłby trwać wiecznie, ale czas na małe zmiany. Po podbojach wybrzeża Morza Śródziemnego nastąpiła ekspansja nad Ocean Atlantycki. Po drodze jeszcze odwiedziliśmy Saragossę. Tu bez problemów można śpiewać aragońską Jotę!

Wreszcie nadszedł czas na odwiedzenie Europejskiej Stolicy Kultury i nie, nie, nie był to jeszcze Wrocław, ale SAN SEBASTIAN. Z trudem wjechaliśmy na górę Ulię, a naszym oczom ukazała się nocna panorama miasta i widok na OCEAN! I tak o to pobyt w San Sebastian przebiegał na zwiedzaniu pięknego miasta, w którym właśnie odbywał się Międzynarodowy Festiwal Filmowy. A niektórym nawet udało się spotkać sławnego aktora. Obowiązkiem była również kąpiel w Oceanie i szaleństwo w falach. Najodważniejsi zdecydowali się nawet na surfing!

Wszystko dobre szybko się kończy, także i nasz pobyt w tej pięknej hiszpańskiej krainie dobiegł końca.

Podsumowując, co wygraliśmy?! WYGRALIŚMY dwa tygodnie fantastycznej przygody, dwa miesiące prób z NAJLEPSZYM dyrygentem, codzienne imprezy, darmowy przejazd, codzienną kąpiel w morzu/basenie/oceanie, pobyt z pięćdziesięcioosobową grupą najcudowniejszych, pozytywnie zakręconych, ciekawych, inteligentnych, pracowitych, bezinteresownych, pięknych duszą i ciałem, wariatów, zakochanych we wspólnym śpiewie; emocje towarzyszące przy: śpiewaniu, ogłoszeniu wyników, zwiedzaniu nowych miejsc, śpiewaniu trójdźwięków na każdym przystanku, grę "pies", grę "psychiatryk" i wiele innych… gier; lepsze umiejętności wokalne, najlepszy chór, lepsze życie! No dobrze to już wiemy co wygraliśmy.

Ale ile w Barcelonie jest pies????

A tyle:

GRA PIES: Wyobraź sobie, że idziesz sobie ulicą, widzisz pies, mówisz „Pies”. Jeśli nikt przed Tobą go nie zaklepał, masz +1 pies. Teoretycznie powinno się liczyć, ile kto ma, ale faktycznie to nikomu się nie chce.

Dodatkowo:

- „pies” się nie odmienia. Jeśli powiedziałabyś np. „Mam psa” (sorry, to przykład, nie liczy się), to masz -1 pies. Chyba że cytujesz czyjąś wypowiedź, ale musisz to dokładnie zasygnalizować i podać autora tejże wypowiedzi.
- kot to ujemny pies. Ale że dwa minusy dają plus, to dwa kot = jeden pies.
- pies niekoniecznie musi sobie iść. Może być na zdjęciu, filmie, pluszowy. Trwa debata, czy narysowany się liczy.

 

Strasznie mało PAni na tych zdjęciach więc koniec trochę zdjęć ACDyrgentki, a niech ma.

I to byłby na tyle ;)

pozdro 1000 i …i milion PIES

Pies